Orzeł Faliszówka- Orzeł Lubla 2:3 (1:0)
Szot 67' (S.Majewski), Lorenc 84', S. Majewski 90' (Czernicki) - Waliszko 4', B. Majkut 79'
Faliszówka: Znój - Gromek, Majka, Szala, Jaskółka - Szymbara, Paluch, M. Majkut, Munia (60' Marszał), B. Majkut - Waliszko
Lubla: Ciszewski - Janas, Hap (65' Szot), Żurowski, Macek - Bracik (46' Ochałek), Koś (68' Ziobrowski), Czernicki, Lorenc, S. Majewski - M. Majewski
SĘDZIOWALI: Matuszek, Komański, Bar
ŻÓŁTE KARTKI: Gromek - Bracik, Czernicki, Ochałek, Majewski
CZERWONE KARTKI: Paluch 71'
WIDZÓW: 150
W IX kolejce o mistrzostwo A klasy sezonu 2012/12, nasi wygrali na wyjeździe z Orłem Faliszówka 3:2 (0:1). Bramki dla naszego zespołu zdobyli: Szot, Lorenc i S. Majewski, zaś dla gospodarzy Waliszko oraz Majkut.
Mecz można opisać krótko... Jeden ze słabszych w tym sezonie w naszym wykonaniu. Zwłaszcza pierwsza połowa, która zupełnie nam nie wyszła. W pierwszych 45 minutach nie oddaliśmy żadnego celnego strzału na bramkę gospodarzy. Jedyne co może cieszyć po dzisiejszym spotkaniu to bardzo cenne 3 punkty, bo o meczu musimy zapomnieć jak najszybciej. Dzisiejsze zawody rozpoczęły się dla nas źle, już w 4 minucie na prowadzenie wyszli zawodnicy z Faliszówki, bramkę zdobył nie kto inny jak Damian Waliszko, strzałem ziemią, po długim rogu bramki. Jak już wcześniej wspominałem, pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo słaba, w ogóle nie utrzymywaliśmy się przy piłce, jedna składna akcja, głupie błędy, po których swoje szanse mieli gospodarze. Trener jak i kibice naszego klubu nie mogli być zadowoleni. Na drugą połowę wyszliśmy wierząc, że nam się uda i tak się stało. choć dwa razy przegrywaliśmy w tym meczu, to pokazaliśmy pazur w końcowych fragmentach spotkania i to się opłaciło. Wracając do przebiegu meczu, bramkę na 1:1 zdobył wprowadzony chwilę wcześniej Artur Szot, po celnym strzale głową z rzutu rożnego. w 71' za uderzenie naszego zawodnika z boiska wyleciał Kamil Paluch. Po raz drugi na prowadzenie wyszła Faliszówka, kopia sytuacji z przed kilkunastu minut, wrzutka z rzutu rożnego, a tam jeden z trzech niepilnowanych zawodników umieszcza piłkę w siatce. Nasza drużyna nie odpuściła, po zamieszaniu w polu karnym jeden z obrońców gospodarzy wybija piłkę przed szesnasty metr, tam był nasz kapitan Marcin Lorenc, który bez zastanowienia uderzył na bramkę, futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. Była to ładna bramka, która jeszcze bardziej zmobilizowała nasz zespół. Wynik spotkania, w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, ustalił Sławek Majewski, strzałem z bliskiej odległości do pustej bramki, czym wprawił w euforię całą drużynę.
Zagraliśmy kiepskie zawody, ale sztuką jest grać słabo i zwyciężyć, nam się to udało. Stadion w Kopytowej powoli staje się dla nas szczęśliwy, w czterech rozegranych tam meczach odnieśliśmy trzy zwycięstwa i remis. O meczu najlepiej zapomnieć jak najszybciej i skupić się na tym co przed nami, bo już za tydzień bardzo ważny i trudny mecz z Bieździedzą. Treningi w tym tygodniu odbywać się będą tak jak do tej pory, czyli o 17.30!