Miało być przełamanie, a wyszło jak zwykle. Po niezłym meczu w wykonaniu naszej drużyny, niestety nie poprawiliśmy i tak niezbyt bogatej zdobyczy punktowej, wracając z Łężyn na tarczy. Jedyne co może cieszyć, to to, że pierwszy raz od pięciu kolejek potrafiliśmy w końcu sami strzelić bramkę. Pierwszy mecz w historii pomiędzy zespołami, miał nam zapewnić komplet, tak bardzo potrzebnych w naszej sytuacji, punktów. Mocno zmobilizowani i pełni wiary we własne umiejętności przystąpiliśmy do tego pojedynku. Wiedzieliśmy, że po porażce w poprzedniej kolejce w derbach gminy Nowy Żmigród, nasz rywal będzie chciał poprawić sobie humory i to spotkanie wygrać. W pierwszej jedenastce Orzełka bez większych zmian. Jedynie w linii ataku za występującego do tej pory od pierwszych minut Majewskiego, wszedł najlepszy strzelec juniorów Lejkowski. Był to zarazem debiut w A klasie tego młodego zawodnika, jak się później okazało bardzo udany.
Pierwsze minuty to wyrównana gra obydwu zespołów, bez żadnych klarownych sytuacji. Później znaczną przewagę osiągnęli miejscowi, kilka razy zagrażając naszej bramce. Szczególnie groźne były stałe fragmenty, po których często robiło się gorąco w naszym polu karnym. Od początku bardzo aktywny w drużynie Gaudium był Kurdziel i to właśnie on wyprowadził Łężyny na prowadzenie. Zaczęło się od straty naszych w okolicach środka boiska, gospodarze szybko wyszli z kontrą, jeden z zawodników zagrał prostopadłą piłkę do wymienionego wcześniej Kurdziela, a ten ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce. Nasi po starcie gola nie podłamali się, wręcz przeciwnie, grali lepiej niż wcześniej. Wyrównaliśmy po świetnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego Borowskiego, nie najlepiej zachował się bramkarz gospodarzy, który wybił piłkę przed siebie, a tam czekał już najmłodszy w naszych szeregach Lejkowski, który doprowadził do remisu. Po zdobyciu bramki atakowaliśmy coraz śmielej, świetną sytuację miał drugi z naszych napastników Czernicki, lecz uderzył wprost w bramkarza. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie. Po przerwie na boisku pojawił się Majewski, który zastąpił strzelca bramki dla naszej drużyny. Obraz gry przypominał pierwszą połowę. Drużyna gospodarzy utrzymywała się dłużej przy piłce i stwarzała groźne sytuacje, lecz na szczęście zawodziła u nich skuteczność. My wyprowadzaliśmy groźne kontry, lecz niestety brakowało szczęścia w niektórych sytuacjach. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem,w doliczonym czasie gry, w pozornie niegroźnej sytuacji, gospodarze za sprawą Kalityńskiego trafiają do naszej bramki, Bober nie miał w tej sytuacji żadnych szans. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry, nasz zawodnik był faulowany w okolicach 20 metra boiska, sędzia zagwizdał rzut wolny, lecz ku zdziwieniu wszystkich po 2 sekundach zakończył mecz, czym nie zyskał sobie sympatii naszej ławki rezerwowych.
Mecz zakończył się porażką naszej drużyny, lecz chyba bardziej sprawiedliwy byłby remis, ale jak wiemy piłka nie zawsze jest uczciwa. Cóż, mamy czego żałować, bo po raz kolejny punkty przechodzą nam tuż obok nosa. Czy to brak szczęścia, może koncentracji do ostatnich minut? Nie wiadomo, chyba jedno i drugie. Jedno jest pewne, nasza sytuacja staje się coraz gorsza i jeśli nie przerwiemy tej fatalnej serii to może być naprawdę bardzo źle.
Gaudium Łężyny - Orzeł Lubla 2:1 (1:1)
1:0 Kurdziel 20', 1:1 Lejkowski 30', 2:1 Kalityński 90'+
ORZEŁ: Artur Bober - Krzysztof Żurowski, Artur Szot, Grzegorz Błoniarz, Kamil Macek - Kamil Binkowicz (52' Kamil Pałucki), Michał Borowski (70' Marek Ziobrowski), Mateusz Bracik, Marcin Lorenc - Ireneusz Lejkowski (46' Sławomir Majewski), Dawid Czernicki (88' Bartłomiej Długosz)
GAUDIUM: Adrian Musiał - Krzysztof Dubis, Przemysław Krzywiński, Tomasz Opałka, Wojciech Myśliwiec (46' Konrad Foryś) - Wojciech Pisz, Andrzej Juszczyk, Łukasz Kalityński, Wojciech Szymański - Przemysław Madejczyk (46' Rafał Biernacki), Maciej Kurdziel (85' Michał Szczepański)
ARBITRZY: Kuszaj - K.Wojnar - M.Solecki
NAPOMNIENIA: dla Orła Bracik, Szot (żółte kartki)
WIDZÓW: 160
tekst przygotował: kiszka / fot. Sylwia Binkowicz